Praca zdalna, legalniejsza, ale czy przyjaźniejsza?

O tym, jak zmiany prawne miały usprawnić korzystanie z pracy zdalnej, a de facto ją ograniczyły. Wydawało się, że temat powrotów do biur, miał swoje apogeum w zeszłym roku. 7 kwietnia weszły regulacje Kodeksu Pracy dotyczące pracy zdalnej.

Część zainteresowanych mówi: „Wreszcie to mamy!”

Ustawodawca uregulował po raz kolejny pracę zdalną w Kodeksie Pracy, przepisy zostały uszczegółowione. HURRA. Rzesze pracowników spodziewały się, że ta forma pracy zostanie z nami na dłużej a tu…

Wielkie rozczarowanie… Wśród tych, którzy stali się przez ostatnie dwa lata pracownikami zdalnymi. Ludzie ci, to:

  • Pracownicy, którzy rozsmakowali się w pracy zdalnej — nauczyli się godzić życie domowe z pracą.

  • Specjaliści, którzy nauczyli się pracować samodzielnie i tłum, hałas obok obniża ich efektywność.

  • Pracownicy, którzy inaczej zorganizowali swoje życie, przeprowadzili się, sprzedali auto i czasami fizycznie nie mają jak codziennie pojawiać się w biurze.

Dla wielu z tych pracowników przymusowy powrót do biura będzie przyczynkiem do trudnej decyzji, czy zmieniać zatrudnienie.

Natomiast Ci pracownicy, którym źle było w domu, nie mieli warunków, potrzebowali innych ludzi dookoła, ci już wcześniej dali się namówić pracodawcom do powrotu.

Przez ten cały czas w różnych źródłach można było poczytać różnych specjalistów, podpierających  badaniami, sondażami.

Jakie źródło się nie otworzy, tam cytowane są jakieś wyniki badań sondażowych, dotyczących pracy zdalnej. Wiele się wyklucza wzajemnie, część udowadnia z góry założoną tezę sponsora badać, a część jest tak nierzetelna metodologicznie, że szkoda ich cytować. Większość jednak wskazuje, że managerowie chcą, by pracownicy wrócili do biura, bo uważają, że wówczas pracownicy są lepiej zmotywowani, że łatwiej można ich dopilnować, że mają gwarancję tego, że pracownicy pracują. I jeszcze kilka innych, że.

Od wygaszania pandemii coraz więcej pracodawców namawiało, zachęcało, by pracownicy wrócili do biura.

A pracownicy? Ci, którym brakowało biura, wrócili bez problemu i od razu. Ci, którzy rozsmakowali się w pracy zdalnej, nie chcą myśleć o powrocie. W trakcie otwieranych negocjacji z pracodawcą wielu pracowników mówi, że wróci do biura, pod pewnymi warunkami, czyli  podwyżką, uelastycznieniem godzin pracy, rekompensatą za dojazdy itd.

Do czasu uchwalenia przez Sejm zmian w Kodeksie Pracy dotyczących pracy zdalnej, większość świadczyła tę pracę na zasadzie wzajemnej ugody.

7 kwietnia weszły w życie przepisy. W praktyce oznacza to, że większość pracowników będzie zmuszona do powrotu do biura.

Niby ustawa reguluje, że pracodawca musi określić zasady wykonywania pracy zdalnej, że w pewnych przypadkach nie będą mogli odmówić pracownikowi świadczenia tej pracy. Wprowadza okazjonalną pracę zdalną  - 24 dni w roku.

W praktyce jednak ogranicza możliwość korzystania z niej. Pracodawca oprócz powyższych regulacji ma wypłacać ekwiwalent (30-90 zł na jednego pracownika miesięcznie), ale przede wszystkim będzie zobowiązany do szeregu działań proceduralnych.

Rozliczanie pracy zdalnej też będzie koszmarem.

Podsumowując — pracodawcy w większości oceniają regulacje negatywnie i bardziej prawdo podobne jest, że będą dążyć do unikania takiej formy pracy.

Stanie się ona rzeczywiście benefitem, dostępnym nielicznym. Stanie się testem na elastyczność danego pracodawcy, przed którym stawiać będą pracodawcę przyszli pracownicy. Ciekawe jak zmienią się ogłoszenia o pracę, w których dziś praca hybrydowa, zdalna jest dość częstym zapisem zachęcającym do aplikowania.

Previous
Previous

Pandemia ergofobii??? czyli back to work blues

Next
Next

W poszukiwaniu źródeł motywacji -Kotwice kariery wg Edgara Scheina: Klucz do Planowania i Rozwoju Kariery