6 wymiarów stresu - sztuka ich zidentyfikowania

O stresie można pisać cały czas i za każdym razem można znaleźć coś, co nas zaskoczy. Często słyszymy, że ktoś jest zestresowany, żyje w napięciu, lub jest wypalony zawodowo. Poradniki podpowiadają nam jak sobie z takim stresem poradzić, np. 10 rad na to, 8 technik na coś innego. Jednak to jest tak, jakby na ból głowy przepisywać tabletkę bez diagnozy przyczyny bólu. Stres każdego człowieka jest inny. Tylko dokładna analiza przyczyn stresu pozwoli znaleźć sposoby na radzenie sobie z nim.

Warto wykonać MAPĘ STRESU, żeby zbadać i zobaczyć, co i w jakim obszarze jest dla nas źródłem stresu. Najpewniej nie jest to tylko jeden obszar. We współczesnym świecie obszary te najczęściej się wzajemnie przenikają. Stres należy analizować pod kątem przyczyn, a nie tylko objawów, chociaż znalezienie przyczyn pierwotnych może być problematyczne. Pamiętajmy, że zawsze leczymy przyczyny.

MAPA STRESU to analiza przyczyn napięcia i sytuacji stresowych tkwiących w jednym z sześciu obszarów:

a) ludzie - głównie relacji z nimi,

b) pieniądze - głównie podejścia do ich posiadania,

c) praca,

d) czas wolny, czy go mamy i jak go spędzamy,

e) umysł, cały nasz stosunek do świata, innych i siebie,

f) ciało.

Obszary te wzajemnie na siebie wypływają, poszczególne sytuacje i zdarzenia stresowe często też są nacechowane wpływem kilku obszarów. Jesteśmy całością i tak też o własnym stresie warto myśleć.


OBSZAR I: LUDZIE

Ludzie musieliby zniknąć, żeby nigdzie na świecie nie było konfliktów. Tam, gdzie pojawiają się przynajmniej dwie osoby, pojawia się też napięcie między nimi. Ludzie nas stresują, bo czujemy się w jakimś stopniu od nich zależni i z drugiej strony wiemy, że oni zależą od nas.

Stresują nas głównie relacje z innymi ludźmi. George Bernard Shaw, irlandzki pisarz powiedział „im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta”. Ilość memów w internecie parafrazująca to powiedzenie pokazuje, że faktycznie ludzie mogą być źródłem stresu.

Stres powoduje fakt, że ludzi jest za dużo dookoła nas, ale też to, że jest ich za mało. Jest to czynnik bardzo indywidualny. Stres powoduje przede wszystkim jakość relacji, jakie budujemy z ludźmi.

RELACJE RODZINNE

W układach rodzinnych przenikają się różne role społeczne, jakie pełnimy. Zderzają się one z naszą tożsamością, czyli tak jak siebie definiujemy i postrzegamy.

Zmieniają się one też z czasem w miarę zmiany naszego cyklu życia.

Stres może się rodzić na wielu płaszczyznach w linii

  • my - dzieci (własne lub przysposobione),

  • my - małżonek (czasem też eks małżonek),

  • my - rodzice,

  • my teściowie,

  • my rodzeństwo.

Nie chodzi tu o zwykłe konflikty codzienne, burzliwe negocjacje o wyniesienie śmieci. Największą trudnością jest, gdy napięcia rodzą się na linii światopoglądowej i w obszarze oczekiwań.

Z racji, że rodzina jest najbliżej nas to najbardziej wpływa i rezonuje na inne obszary funkcjonowania. Najczęściej też relacje rodzinne są przedmiotem terapii.

RELACJE PRZYJACIELSKIE

Brak przyjaciół lub przyjaciele, którzy nas wykorzystują, to kolejny obszar, jaki może nas stresować. Z jednej strony są osoby, które nie potrafią nawiązać zdrowej i trwałej relacji przyjacielskiej. Cierpią na brak bliskiej osoby, której mogą się wygadać, z którą wspólnie cieszyć. Uciekają czasem w substytuty np. Rzeczy materialne, szukanie przyjaciół na siłę w pracy, które jednak nie spełniają dogłębnie potrzeby posiadania kogoś bliskiego.

Z drugiej strony są osoby, które mówią, że mają całe tabuny przyjaciół, choć to zaledwie znajomi/ koledzy, którzy nie są dla nas, kiedy ich faktycznie potrzebujemy.

RELACJE ZAWODOWE

Warto rozdzielić relacje z osobami w pracy od samych zadań zawodowych. Ludzie często mówią, że wypadają się zawodowo, że są zmęczeni pracą. Ale po bliższym przyjrzeniu się, okazuje się, że nie chodzi o branżę czy zadania zawodowe, tylko o jakość relacji z innymi w miejscu pracy.

To te relacje często rzutują na jakość wykonywanych obowiązków.

Rozwiązaniem większości trudności w obszarze relacji z innymi jest poznanie siebie i swoich potrzeb, oczekiwań. Następnie asertywne budowanie więzi z innymi, partnerskich więzi. Warto też mieć na uwadze, że druga strona może nie chcieć i będzie to oznaczało zerwanie kontaktów. Trzeba sobie odpowiedzieć czy jesteśmy na to gotowi i czy tego chcemy.


OBSZAR II: PIENIĄDZE

Pieniądz silnie wiąże się z poczuciem bezpieczeństwa, kontroli, wpływu, a także świadomością, że można sobie pozwolić na spełnianie marzeń. Za pieniądzem zwykle stoi potrzeba wyższego rzędu, którą właśnie głównie finansom zaspokajamy. Nasza nieumiejętność zdobycia i utrzymania pieniędzy doprowadza do zakłóceń w innych obszarach. Dlatego też najczęściej pieniądz jako źródło stresu jest silnie związany z innymi źródłami.

ŚWIADOMOŚĆ PIENIĄDZA

Przyznajmy się, że edukacja finansowa w Polsce leży na poziomie chodnika i nie podniosła się przez ostatnie lata nawet o centymetr. Atakuje nas słowo inflacja, przeraża nas. Ale tak naprawdę nie wiemy, jaka jest różnica między netto a brutto. Nie wiemy, za co faktycznie płacimy korzystając z bankowości elektronicznej, ile subskrypcji płatnych mamy, które schodzą z konta.

Bierzemy kredyty na różne cele, ale nie mamy pojęcia co się na nie składa, jak możemy je spłacać szybciej, bezboleśnie. Większość osób nie ma świadomości skąd się pieniądz bierze, jak przepływa, co można za niego realnie kupić. O świadomym robieniu zakupów i niepoddawaniu się zabiegom marketingowym też można trochę napisać.

Nic dziwnego, że gdy przy kasie za koszyk, za który płaciliśmy niedawno 100,00 teraz kasjerka krzyczy 160,00. Takie zaskoczenie faktycznie może zestresować.

REALNE MOŻLIWOŚCI

Nie każdy ma możliwość zarabiania tyle, co sąsiad lub celebryta. Żyjemy w świecie instant, czyli chcemy wszystkiego natychmiast. Niektórzy mówią, że ćpamy dopaminę, bo natychmiastowe zakupy podnoszą nam poziom tego hormonu, więc kupujemy więcej i więcej.
Koleżanka ma w szafie kolekcję 37 takich samych par jeansów, niektóre jeszcze z metkami. Ale oczywiście według niej nie są takie same, różnią się kolorem guzika, pęknięciem w tym albo innym miejscu i niezauważalnym dla zwykłego zjadacza chleba odcieniem błękitu.

Obrastamy gadżetami, obrastani rzeczami, za które trzeba zapłacić. Nic dziwnego, że w portfelu pustki, skoro kupujemy to, czego w zasadzie nie potrzebujemy.

A że w portfelu pustki to i rosnąca frustracja czemu nie zarabiamy więcej… a dajemy z siebie więcej? Nowe kompetencje, większa odpowiedzialność, bardziej złożone zadania?

KONTROLA

Wiesz ile, na co wydajesz? Ale tak dokładnie. Dlaczego akurat tyle płacisz za szampon, gdzie podobny w konkurencyjnej firmie jest tańszy o 30%?

Wiesz ile masz odłożone na czarną godzinę lub ładniej to nazwijmy ile masz na poduszce finansowej i jak długo na niej zajedziesz w razie godziny W?

Wiesz ile zostało Ci na koncie, a ile musisz spłacić w tym miesiącu karty kredytowej?  Dawniej jak operowaliśmy gotówką to gołym okiem widać było ile jest papierków w portfelu. Dziś przy bankowości elektronicznej i łatwości dokonywania transakcji, dużo łatwiej stracić kontrolę nad wydatkami.

A później - na koniec miesiąca pojawia się kombinowanie jak dociągnąć… a każde kombinowanie to stres.

SUBSTYTUT INNYCH BRAKÓW

Ręka do góry kto nie kupił sobie czekolady na poprawę humoru, nowej bluzki, ekstra TV, super auta, na które nas realnie nie stać? Kto z ręką na sercu wydając pieniądze nigdy nie kupił czegoś, co ma mu zastępować braki w innych obszarach.

Posprzeczałaś się z szefem? W drodze powrotnej idziesz na zakupy i wielka czekolada ląduje w koszu, zjedzona prawie w całości jeszcze w drodze do domu. Przyjaciółka powiedziała, że się zaręczyła? Choć twój chłopak od pięciu lat nie wydusił z siebie tego pytania, o jakim marzysz? To przynajmniej będę miała lepszą markową bluzkę czy sukienkę niż ona.

Kolega ciągle z Tobą wygrywa w grę komputerową? No przecież potrzebujesz większego i lepszego TV, żeby zobaczyć wszystko i zwiększyć szanse wygrania z nim tym razem. Sąsiad awansował na stanowisko wyższe niż twoje? To będę miał lepsze auto, nieracjonalnie drogie, ale luksusowe.

Jak mi czytelniku powiesz, że nigdy nie pozwoliłeś sobie na zakup czegoś zbędnego lub przesadnie drogiego względem potrzeby to i tak nie uwierzę. Oszukujesz sam siebie.

Kupujemy sobie uznanie, docenienie, towarzystwo innych, dumę, a później latami spłacamy kredyty czy kartę kredytową stresując się, czy mi starczy środków lub, czy utrzymam tę pracę.


OBSZAR III: PRACA

Stres w pracy to zmora współczesności. Hasło wypalenie zawodowe narodziło się właśnie w kontekście zawodowym. Quiet Quitting, Fala Rezygnacji, L4 od psychiatry na domniemaną depresję, to wszystko symptomy, że uciekamy od pracy, w której jest nam źle.

Praca jako źródło stresu nie występuje samodzielnie. Pociąga za sobą bardzo często konsekwencje zdrowotne, finansowe, w relacjach z innymi. Reklama OLX mówi, jak Ci praca nie pasuje to ją zmień. Fajnie. Jednak często praca się zmienia, problemy z pracą zostają. Idą za nami do nowego środowiska.

DOPASOWANIE ZADAŃ DO POTENCJAŁU

To jest wymiar stresu mówiący nam, iż za trudna praca, ale także za łatwa praca będzie generowała napięcie. Praca, która zupełnie nie jest dopasowana do naszego profilu osobowościowego i potencjału, też będzie silnym czynnikiem stresu.

Jeśli skrajny introwertyk ma być wodzirejem przez 5 dni w tygodniu, to szybko się nam wypali. Jeśli skrajnego ekstrawertyka zamkniemy w pokoju bez okien an 8 godzin i każdemu samotnie stukać w komputer, to prędzej sobie strzeli w głowę niż następnego dnia przyjdzie do pracy. Jeśli młodego adepta zawodu rzucimy na głęboką wodę bez asekuracji, bo mnie też kiedyś tak wrzucono, to jego poziom stresu będzie bardzo wysoki. Czy z długofalową korzyścią dla naszej firmy i jego kariery u nas? Bardzo wątpię.

Jeśli naszemu ekspertowi każemy robić non stop zadania z poziomu jego abecadła, frustracja go zje.

Jeśli w zespole, w którym króluje ZEN i wszyscy harmonijnie współpracują każemy pracować młodemu rywalizującemu i prowokatywnemu wilczkowi, będzie to dla niego stresem? Tak, bo nie rozumie zupełnie koncepcji braku rywalizacji i walczenia. Na odwrót będzie dokładnie tak samo.

ROZWÓJ

Brak rozwoju w pracy źródłem stresu? Dziwne. Nie? Otóż tak. Tak już jesteśmy skonstruowani, żeby dobrze funkcjonować potrzebujemy odrobinę wyzwań. Mobilizujemy się wówczas. Niektórzy nazywają to pozytywnym stresem eustresem, niektórzy motywacja.

A co jeśli nie ma wcale wyzwań? Człowiek podświadomie sobie je kreuje, jest podejrzliwy jak inni oceniają go, czego oczekują. Wówczas na poziomie umysłu zaczyna generować różne niestworzone historie. W takim przypadku źródłem stresu jest umysł czy brak rozwoju w pracy? Co było pierwsze? Brak wyzwań rozwojowych jest tu pierwotnym źródłem, reszta tylko objawami i konsekwencjami.

STREFA WPŁYWU

Najbardziej zaangażowani są też najbardziej zestresowani? Ciekawy koncept. Może nie do końca tak jest, jednak to ci, którzy podejmują działania, popełniają błędy, eksperymentują mogą nieracjonalnie oceniać co jest strefą wpływu, a co już jest poza moją kontrolą. Czasem tak bardzo chcą, że zapominają, że to już jest poza jej uprawnieniami.

Im większa jest nasza strefa zainteresowania (rzeczy, na jakie nie mam wpływu, ale żywotnie jestem nimi zainteresowana), tym większe ryzyko, że się zestresujemy.

Na zadania w strefie zainteresowania, najczęściej nie mamy albo kompetencji, albo uprawnień, albo nie nam jest przypisana ta odpowiedzialność.

PRIORYTET

Wszystkie zadania są priorytetowe i wszystkie należy zrobić z równą atencją. Tak można podsumować to źródło stresu. Wszystkiego naraz się nie da. Priorytet jest w danej chwili jeden. A jak dodatkowo ten priorytet narusza nasze osobiste wartości, to już będzie źle.

Największe napięcie będzie właśnie generował konflikt priorytetów i wartości. W pracy zlecili wielki raport w czwartek o 15.00, z oczekiwaniem, iż będzie zaprezentowany na poniedziałkowym zebraniu o 9.00. A realnie wiesz, że opracowanie tego raportu zajmie Ci co najmniej 20h. Arytmetyka pokazuje, że trzeba pracować w weekend. I jak tu obchodzić 12 urodziny synka?

Mamy stres? Mamy. Im więcej takich zdarzeń, tym większe tempo do wypalenia zawodowego.


OBSZAR IV: CZAS WOLNY

Część osób może być zaskoczona, że czas wolny może generować stres. A okazuje się, że może. Wychowani w duchu ideologii pracy rodem z czasów przemysłowych, że trzeba ciężko pracować, bo inaczej nie będzie sukcesu, rozumianego głównie w wymiarze materialnym, pracujemy bez tchu. Na rozmowach kwalifikacyjnych o pracę okazuje się, że jednym z trudniejszych i podchwytliwych pytań jest pytanie o czas wolny. Kandydaci często tu kombinują nad odpowiedzią. Kombinują, czyli się stresują.

Czas wolny jawi się jako luksus, zarobimy kasę to będziemy mogli sobie pozwolić na czas wolny. Podczas gdy czas wolny to jeden z ważniejszych elementów naszej higieny psychicznej i zdrowia fizycznego.  Odmawiamy sobie go lub spędzamy go wbrew sobie, bo chcemy zaspokoić inne cele.

HOBBY

Kto z nas ma hobby? Pasję, której się oddaje, którą uprawia? Zamiłowanie, które dodaje skrzydeł i rozszerza horyzonty?

W rubryce Hobby w CV najczęściej wpisywane hasła to: podróże (bo kilka razy byłam w Egipcie na all inclusive), książki (bo jakieś przeczytałam i skończyłam szkołę), sport (bo go oglądam), muzyka (bo jadąc do pracy słucham w radiu), film (bo mam Netflixa) itd… Część osób sili się na doprecyzowanie np. Kryminały polskie. Brak hobby, brak świadomości co moim hobby jest, brak czasu na jego zaistnienie w naszym życiu, to pozbywanie się ładowarki do naszych życiowych baterii.

CODZIENNY ODPOCZYNEK

Czyli kanapa, chrupki, Netflix lub oglądanie sportu. Odpoczynek w naszym rozumieniu sprowadza się do regeneracji fizycznej w pozycji horyzontalnej. Natomiast codzienny odpoczynek jest powrotem do równowagi i harmonii, którą zaburzyliśmy np. Intensywnym dniem w pracy. Codzienny odpoczynek to dostarczanie organizmowi i umysłowi tego, czego mu w ciągu dnia zabrakło. Więc jeśli jesteś pracownikiem typu biurkowego, odpoczniesz na spacerze, ruszając ciałem lub uprawiając sport. Jeśli jesteś pracownikiem wymuszonej pozycji, odpoczniesz angażując podczas odpoczynku inne partie mięśniowe.

Jeśli jesteś pracownikiem codziennie walczącym z agresywnymi i rozemocjonowanymi ludźmi to odpoczniesz w środowisku spokoju i zen. Jeśli jesteś pracownikiem cały dzień izolowanym od ludzi i spędzającym czas na precyzyjnych skomplikowanych wyliczeniach, odpoczniesz wśród serdecznych osób bawiąc się. Codzienny odpoczynek należy się każdemu dokładnie tak samo, jak woda, jedzenie i tlen. I jest o wiele ważniejszy niż pranie, prasowanie czy koszenie trawy - chyba że lubisz te czynności i cię relaksują.

WAKACJE

Można się śmiać, że planowaniu wakacji rodzinnych towarzyszy nie jeden rozwód. Stres związany z oszczędzeniem na super wakacje, bo wszyscy znajomi jeżdżą na Karaiby to my też. Stres związany z ogarnięciem bieżących zadań, by zdążyć, przekazać obowiązki. Stres związany z pakowaniem rodziny do walizek, zwłaszcza jak są małe brzdące, których wakacje oznaczają zabranie połowy dobytku. Wreszcie stres związany z pierwszymi dniami na wakacjach i galopujące myśli, czy w pracy wszystko OK. Nie daj Boże, że ktoś zadzwoni służbowo.

A kto miał stres przed powrotem do pracy z wakacji i w czwartek już zaczął myśleć o strasznym poniedziałku, kiedy trzeba będzie wrócić do biura…

Tak kochani, w obszarze wakacji i czasu wolnego potrafimy sobie nieźle wygenerować stres, na własne życzenie.


OBSZAR V: UMYSŁ

Tu nie wiem, czy nawet rozpoczynać pisanie. Temat szerszy niż wszystkie inne potencjalne źródła stresu. Postaram się jednak streścić. Bałagan w głowie najczęściej jest źródłem innych bałaganów.

To w umyśle rodzą się koncepcje co się powinno, a co nie. To w umyśle kreujemy wizję idealnego świata, która później w zestawieniu z realiami wypada blado, a my się stresujemy, że nie doskakujemy do poprzeczki. To wreszcie umysł przekształca wszystkie bodźce, jakie do nas docierają ze świata i zamienia je w „atak”, „nagrodę”. Wiele z tej zamiany to uwarunkowania ewolucyjne. Jednak od czasu sawanny i tygrysa szablozębnego wiele się zmieniło. A naszemu umysłowi nadal pozwalamy na takie reakcje. Nasz szybki system myślenia wersu nasz wolny.

SENS ŻYCIA i POCZUCIE SPEŁNIENIA

W umyśle też kryje się nasza osobista misja. Odpowiedź, po co żyjemy i co od życia chcemy. Co jest dla nas ważne i jak o to dbamy. Bałagan w tym obszarze, ucieczka przez poznaniem samego siebie prędzej czy później jak bumerang wróci nam w innych obszarach życia i przyczyni się do napięcia wewnętrznego.

Zabawne jest jak wiele osób mądrych, inteligentnych, wydawałoby się, że ogarniętych życiowo ucieka przed podejmowaniem takiej refleksji, a później chodzą do coachów, na terapie, lub podejmują się aktywności zastępczych. Osobiście uważam, że to jedno z najtrudniejszych obszarów w diagnozowaniu źródeł stresu. Zaprasza do poznania siebie.

PRZEŁADOWANIE INFORMACYJNE

Inaczej możemy nazwać technostresem. Tyle informacji dookoła nas, że nasz wewnętrzny procesor się przegrzewa. Część ważnych (informacji) ignoruje, na pierdołach zaś czasem się fiksuje. Możemy nad tym zapanować w zasadzie tylko częściowo, podnosząc naszą świadomość i wiedzę dot. Komunikacji i technologii informacyjnych. Mamy spory wybór, w jakich informacjach bierzemy codzienne kąpiele. Ten wybór jednak jest pozorny bez realnego obrazu siebie i świadomości własnych potrzeb.

NIEREALNE OCZEKIWANIA WZGLĘDEM SIEBIE, INNYCH I ŚWIATA

Na co masz realnie wpływ? Za co możesz wziąć odpowiedzialność? A za co chcesz wziąć odpowiedzialność? To jest chyba klucz od niepoddania się przesadnym oczekiwaniom. Ludzie doświadczający stresu w obszarze umysłu mają tendencje do stawiania sobie i innym wysoko poprzeczki, do kierowania się idealistycznym, wyobrażona wizją świata. To też ludzie, którzy patrzą na zdarzenia, ludzi, świat przez pryzmat nieadekwatnych założeń.

Pamiętam jedną klientkę coachingową, która już chciała rzucać pracę, bo dyrekcja ją atakowała i czepiała się jej, a poza tym dyrekcja robiła nie to, co powinna. Pracowała długo nad tym by zrozumieć, że to na co ma wpływ to na to, c ma na biurku, biurko koleżanki to już  królestwo koleżanki. Wpływ też ma na to, jak patrzy na dyrekcję, jak się do nich odzywa. W jej przypadku musiała sobie ułożyć w głowie, że ona już nie jest dyrektorką (była nią przez kilkanaście lat w innej firmie). Nasz wpływ ogranicza się do tego, co fizycznie my możemy zrobić. Jeśli ktoś nas wkurza, to najwyżej możemy o tym powiedzieć, nie zmienimy jednak zachowania drugiej osoby. Ale przecież łatwiej jest marudzić na papierosie i używać, że ktoś powinien to, czy tamto, zamiast udzielić tej osobie poprawnego i adekwatnego feedbacku.


OBSZAR VI: CIAŁO

By skutecznie zestresować ciało współczesny świat serwuje nam bardzo bogatą kartę z menu: od procesu oddychania, jedzenia, leczenia, aż po to co nosimy na grzbiecie, jak śpimy i jak się ruszamy.

Hasłem naczelnym w przypadku ciała i wpływu środowiska na naszą zdolność do radzenia sobie z stresem jest stres oksydacyjny. Każda substancja jaka dostaje się do naszego organizmu jest rozkłada na czynniki pierwsze, na substancje odżywcze. Ale nie każda jest odżywcza, są też oksydanty, czyli substancje z wolnym atomem, które bardzo chcą znaleźć miejsce dla siebie. Czepiają się one czego się da, na przykład białek, DNA o modyfikują to do czego się przyczepią. Im więcej takich modyfikacji tym łatwiej o stan chorobowy. Teoretycznie oksydanty są wyłapywane przez substancje zwane antyoksydantami zawarte m.in. w surowych warzywach i owocach.

Tylko co ma taki organizm zrobić jeśli tych ostatnich jest za mało względem zmasowanego ataku oksydantów? To pytanie pozostawiam bez odpowiedzi.

Zobaczmy, co w naszym ciele może powodować i potęgować stres.

ODDECH na 1/10

Ostatnio było głośno o czystym powietrzu, zwłaszcza zimą. Nawet pogodynki zaczęły pokazywać mapę powietrza. Konsumenci za to rzucili się na kupowanie masowe oczyszczaczy powietrza, sadzenie roślinek. Są też tacy co po pandemii nie rozstali się z maseczkami węglowymi jak wychodzą na dwór.

Wszystko fajnie, ale… jakość powietrza to jedna rzecz. Jakość oddychania to druga. Fajnie, by obie szły w parze.

Jakość powietrza oczywiście zleży w duży stopniu do zanieczyszczeń cywilizacyjnych, na nie mamy pośredni wpływ, wybierając takie a nie inne źródła ogrzewania, pojazdy, transport. Jednak to gdzie spędzamy wolny czas, to już jest obszar naszego wyboru. Czy jedziemy w miejsce gdzie można pooddychać, czy na zjazd zabytkowych diesli (oczywiście nie mam nic przeciwko zabytkowym dieslom, o tylko przykład). Jakość powietrza to też, o czym często zapominamy, odświeżacze powietrza i piękne zapachy, świeczki i kadzidełka. Nie pozostają one bez wpływu na organizm. Więc jeśli ciągle palisz zapachowe świece a po każdej dwójeczce rozpylasz odświeżacz po całym domu, zamiast wywietrzyć, to może czas zmienić nawyki.

Jakość oddychania to drugi aspekt. Źle oddychamy, płytko, szybko, mało świadomie. Jeśli przed dłuższy czas żyjemy w napięciu i stresie, to rzutuje na nasz oddech.  Płytki szybki oddech w stresie był potrzebny jak gonił nas tygrys szablozębny, dziś doprowadza do hiperwentylacji, niby szybko oddychamy a natlenienie tkanek mniejsze.

Mniej tlenu równa się gorsze funkcjonowanie organizmu a przede wszystkim mózgu, większe zmęczenie, działanie mniej refleksyjne. Mniej tlenu powoduje, że „głupiejemy” i działamy na automacie.

NO TO SIUP w ten G…. DZIÓB I WRZUĆMY NA RUSZT…..

Tu można napisać dzieło porównywalne z Britanicą. Im dłuższa lista składników jedzenia jakie kupujemy, tym większy stres oksydacyjny. Im bardziej przetworzone dania, tym większy stres oksydacyjny. Im więcej substancji jakich nasz organizm nie potrzebuje, np. Mięso, węglowodany złożone, tym większy stres oksydacyjny. Im dłuży termin do spożycia, tym większy stres oksydacyjny. Im ładniejsza marchewka, jabłko czy pomidor, tym większy stres oksydacyjny.

Podsumowując im bardziej jesteśmy leniwi w wyborze naszej diety i sięgamy po coś co już jest, tym większy stres organizmowi sobie fundujemy.

MAGICZNE PIGUŁKI NA WSZYSTKO

Weź tylko jedną tableteczkę a już będziesz spokojny, wyspany, uśmiechnięty i pozytywny. To prosta droga do wprowadzenia w życie Nowego Wspaniałego Świata Huxleya, gdzie pigułki rządziły nastrojem i wszystkim. Tak cudownie jednak nie ma.

Tabletki zwłaszcza te popularne, apteczne, bez recepty tylko pomogą doraźnie, maskując objawy stresu. Ważne jest też by zająć się źródłem i nie wpaść w uzależnienie do specyfików. Moja babcia była uzależniona od tabletek z krzyżykiem, na sam widok listka z tabletkami głowa ją przestawała boleć. To dopiero stres odlekowy.

Warto pamiętać także, że tony lekarstw, suplementów, wspomagaczy jakie sobie fundujemy też powodują stres dla organizmu. Stres oksydacyjny, gdzie organizm musi sobie porazić z przemianą materii wszystkich zbędnych substancji, gdzie jest więcej wolny rodników, od antyoksydantów to stan podwyższonej gotowości organizmu. Każdy wolny rodnik, czyli niesparowany elektron to jak terrorysta szukający miejsca dla siebie w organizmie, przykleja się do tego co znajdzie, białka, tłuszczu, DNA i uszkadza go. A od takich uszkodzonych „elementów naszego organizmu” do poważnej choroby to już tylko krok.

Nadmiar leków to też stres dla organizmu, zwłaszcza, że wiele z nich coś leczy z uszkadza coś innego lub się „kłócą” wchodząc w wzajemne reakcje. Może nie dokładajmy sobie stresu łykając garście pigułek, zamiast zająć się fundamentalnym problemem.

JAK ŚPIMY

Nie mogę spać, bo się stresuję. Stresuję się, bo nie mogę spać.

Źródłem zaburzeń snu mogą być choroby, bałagan w emocjach, bałagan w relacjach z innymi lub bałagan w głowie, czyli inne obszary źródeł stresu. Tu trudności ze snem są objawami stresu wywołanego przez co innego. Tym się teraz nie zajmiemy, bo to w innych częściach tego artykułu.

Skupy się może nad jakością i higieną snu. Kiedy to z własnej woli wybieramy zajmowanie się czymś innymi, zamiast spać te przysłowiowe 8h. Każdy z nas potrzebuje określoną ilość snu. Ja jednak nie kupuję, jak mi ktoś mówi, że mu wystarczy 4 lub 5 godzin, być może jakiś promil populacji tak ma. Śpi cztery godziny i jest w pełni wyspany i zregenerowany. Jednak w zdecydowanej większości osób śpiących tak mało, to zdecydowanie za mało. 65% Polaków śpi za mało, bo mają problem z zaśnięciem, bo się wybudzają, bo się budzą za szybko. To nie zawsze oznacza wyspanie. W większości przypadków to problem z jakością snu bo: do późna gapimy się w TV lub/i komórkę, bo za późno jemy ciężki posiłek, bo mamy za ciepło w sypialni lub za zimno, bo materac, poduszka jest nieodpowiednia, bo mamy za jasno w sypialni, bo mamy za głośno, bo przed zaśnięciem zabieramy się za trudne zadanie lub rozpoczynamy kłótnię, bo mamy zaburzony rytm, gdyż nie chodzimy spać o ustalonych porach.

Najciekawsze, że większość z nas o tym wie. Ale i tak robimy na odwrót, nawyki bywają silniejsze niż rozsądek.

Nie dbając o jakość snu, serwujemy sobie stres, przewlekły stres. Zdrowy sen potrzeby jest też m.in. by zmetabolizować hormony stresy nagromadzone w ciągu dnia. Czasem jednak zamiast zneutralizować my się budzimy z wyższym poziomem kortyzolu niż powinien być. Dobry sen powinien obniżyć poziom glikokortykoidów.

KOSMETYK NA WAGĘ ZŁOTA

Zastosujesz kremik pod oczy, nałożysz płatki ze złotem i już będziesz młodsza i piękniejsza o 5 lat. Tak głosi w uproszczeniu wiele reklam. Cudowne by to było. Jednak przemysł kosmetyczny ma swoje blaski i cienie.

Po pierwsze okładamy się substancjami chemicznymi, które mają coś tam ulepszyć. W większości to efekt placebo, jeśli chodzi o rezultat widoczny. Jednak szereg substancji już przez pory się dostała do organizmu.

Po drugie szybkie rezultaty to często turbo uderzenie, które jest szokiem dla organizmu.

Po trzecie nawet kosmetyki codziennego użytku zawierają substancje, z którymi nasz organizm musi walczyć. O ile w Polsce stosowanie substancji niebezpiecznych dla zdrowia w kosmetykach jest zakazane prawem, o tyle nie wszystkie dozwolone substancje są mile widziane przez nasz organizm. Znów jest to dodatkowa ingerencja, która powoduje, że nasz organizm się stresuje. Zwłaszcza w przypadku agresywnych działań kosmetycznych.

UBRANIE Z WYBIEGU ZA 3 GROSZE

Modne jeansy, modna garsonka, modny sweterek, wreszcie modne majtki. Moda przynajmniej dwa razy do roku atakuje nas nowymi modelami, krojami, kolorami. Wyprzedaże kuszą, a że dziś chyba taniej się ubrać niż wyżywić, patrząc po cenach żywności, to czemu dla poprawy humoru nie kupić sobie czegoś małego. Panowie mogą się obruszyć i powiedzieć, że ich to nie dotyczy, że moda i wyprzedaże to domena Pań. Czyżby? Czy to Panie kupują super oddychające, termiczne, funkcyjne stroje sportowe, zestawy na motor lub ubranie do pracy w ogrodzie? Czy to Panie robią tłok w TK Maxx, na piętrze dla mężczyzn w okresie wyprzedaży? Panowie też mają tu coś do powiedzenia.

Przemysł modowy poza faktem bycia jednym z większych trucicieli środowiska jest także naszpikowany szkodliwym wpływem na nasze zdrowie, nie tylko portfele. Co zawierają nasze ubrania? Chlorofenole, żeby nie było grzybków na ubraniach, SVHC, żeby ubrania miały ładne kolory, ładnie pachniały i się nie gniotły. A to właśnie substancje SVHC są uznawane za te o działaniu rakotwórczym i uszkadzających układ hormonalny. W ubraniach mamy jeszcze barwniki dyspersyjne, formaldehyd, metale ciężkie. Wszystkie one mają negatywy wpływ na organizm człowieka, wszystkie przedostają się przez oddychającą i pocącą się skórę. Wszystkie są substancjami szkodliwymi, toksycznymi na nasz organizm i nasz organizm traktuje je jako atak więc stawia się w gotowości bojowej, czyli uruchamia mechanizmy stresu. Azja uchodzi za największego truciciela modowego, a skąd jest większość wyprodukowanych ubrań jakie kupujemy? O ile w przypadku żywności uczymy się jak czytać etykiety i je rozumieć, o tyle w przypadku ubrań, może i czytamy, ale kto to rozumie?

Im tańsze ubrania, tym tańsza produkcja, tym więcej substancji szkodliwych.

WSZECH NAM PANUJĄCA TRÓJCA FOTELI (szczególnie wśród pracowników typu desk workres).

To ona jest winna za większość problemów zdrowotnych oraz stresowych. O jaką trójcę chodzi?

Najpierw o:

  • fotel samochodowy, gdy rano idziemy do pracy

  • fotel biurowy, gdy siadamy i stukamy w komputer, przecież zadania są na tyle ważne i istotne, że nie można nawet na chwilę przerwać

  • fotel samochodowy bis, gdy wracamy z pracy do domu

  • fotel telewizyjny vs. fotel gamingowy, gdy wieczorem po ciężkim dniu chcemy się zrelaksować.

Może czytelniku będziesz chciał polemizować, że przecież z psem na spacer chodzisz, że robisz przerwy przy pracy, trzy razy w tygodniu idziesz na siłownię, że masz super hiper ergonomiczny fotel do pracy. A mądrzy tego świata rehabilitanci powiedzą MAŁO. To co nam się wydaje jako aktywność to jest mało na utrzymanie naszego ciała w dobrej kondycji. I tu nie chodzi wcale o forsowne ćwiczenia na siłowni, a o zmianę pozycji ciała i ciągły mały ruch.

Czy ludy pierwotne znały koncept krzeseł i foteli? Znajdowano takie w jaskiniach lub pierwotnych chatach? Fotel ergonomiczny to jakieś nieporozumienie, gdyż taki fotel zachęca do tego by więcej i dłużej siedzieć. Jak człowieka nie boli to zapomina, że trzeba wstać i się poruszać. A jak zaczyna boleć to bierze przeciwbólowa i dalej siedzi.

Ale raz, dwa lub trzy razy do roku mamy zrywy i ćwiczymy, biegamy, męczymy rower, a wówczas bardzo łatwo o kontuzję, bo i mięśnie, ścięgna, powięzi, nie przyzwyczajone do takiej eksploatacji, więc wysiadają i krzyczą NIE.

W słynnym filmie Machulskiego Seksmisja powtarzał się już kultowy tekst „Weź pigułkę, weź pigułkę”. Koleżanka mnie ostatnio zaskoczyła, bo jej komórka co jakiś czas przypomniała jej „Rusz dupkę, rusz dupkę…”. Może to jest sposób by zadbać o częstszą zmianę pozycji ciała w ciągu dnia.

A co ma to wspólnego z stresem? Niedomaganie ciała jest źródłem stresu, utrudnia nam realizację zamierzeń, ogranicza nasze możliwości. Warto sobie też zadać pytanie co było pierwsze niedomaganie ciała a później stres czy najpierw stres a później choroby psychosomatyczne. Pracując nad stresem w obszarze ciała, nie zapominajmy też o psyche, jedno z drugim jest ściśle powiązane i dobrze jest działać na obu płaszczyznach.


ZAMIAST PODSUMOWANIA

Im więcej czytam i studiuję naturę stresu, tym bardziej mam złe Kartezjuszowi, że XVII wieku rozdzielił sferę umysłu i ciała, zmienił paradygmat i zapoczątkował dualizm psychofizyczny. A po nim już całe pokolenia zajęły się studiowaniem osobno ciała i osobno duszy/ psyche. Co z tego wynika dla nas? Samo zło. Straciliśmy umiejętność patrzenia na siebie holistycznie. Przestaliśmy widzieć, że zaburzenia psyche wpływają na nasze ciało. Wiem już o tym, ale przestaliśmy być uważni na pierwsze sygnały w nas. Zaburzenia w ciele tez potrafią wpływać na nasze psyche, choćby patrząc czasem np. na źródła depresji lub demencji. Zainteresowanych tym tematem mogę odesłać do książki profesor Dominiki Dudek „Nie tylko mózg”, będącej wywiadem z psychiatrą przybliżającym nas do rozumienia tego, co dzieje się w naszym mózgu w kontekście najnowszych odkryć medycznych.

Film: Dagmara z Nesse

Previous
Previous

Wyzwania przyszłości w HR

Next
Next

Quiet Quitting - mleko już się wylało? Jak sobie radzić, a jak przeciwdziałać pogorszeniu?