Lęk przed decyzjami - to się nazywa FOBO proszę Państwa

Spaghetti bolognese, czy pizza hawajska? Flat white, czy czarna herbata z cytryną? Zapisać się na kurs języka hiszpańskiego, czy może jednak wybrać jogę? Zostać w swoim wynajętym mieszkaniu, czy może wziąć kredyt i kupić coś swojego? Każdego dnia mierzymy się z szeregiem możliwości wyboru. To normalne, że nawet ci, którzy zwykle wiedzą, czego chcą mają chwile zwątpienia. Bo to nic innego jak świat FOBO…

FOBO, co to jest?

Fobo , czyli Fear of Better Options, to zjawisko zaobserwowane i opisane przez inwestora i przedsiębiorcę Patricka McGinnisa, który wcześniej trafnie zdiagnozował trend FOMO (Fear of Missing Out), czyli obawę, że mija nas właśnie coś wspaniałego, bliżej nieokreślone szczęście, lepsze życie, czy wydarzenia promowane przez media społecznościowe.

McGinnis określa FOBO jako brata bliźniaka pierwszego nazwanego przez siebie zjawiska. Zaznacza jednak, że FOMO może dotykać każdej jednostki z dostępem do social mediów i smartphona, o tyle FOBO jest domeną ludzi uprzywilejowanych. Z pewnością zastanawiacie się, na czym polega to uprzywilejowanie? FOBO dotyczy ludzi, którzy mają możliwość wyboru w swojej codzienności.

Warto zaznaczyć, że termin FOBO pojawił się już wcześniej i oznacza też zupełnie coś innego. FOBO to skrót od angielskiego terminu "fear of burning out", co w języku polskim tłumaczone jest jako lęk przed wypaleniem. Najczęściej obawy osób, które doświadczają FOBO, skoncentrowane są wokół środowiska zawodowego – dotknięte tym syndromem doświadczają lęku skupionego wokół potencjalnego wypalenia zawodowego. Warto tutaj podkreślić, że FOBO nie jest tym samym, co wypalenie zawodowe – w przypadku pierwszego z wymienionych problemów człowiek doświadcza jedynie silnych nawet obaw, ale nie jest on jeszcze wypalony zawodowo.

My jednak skupmy się na FOBO Patricka McGinnisa.

Nadmiar możliwości

Prostym przykładem jest wyjście na lunch. W centrum miasta, w obrębie kilkuset metrów mamy zazwyczaj kilkanaście restauracji i sam proces decyzyjny jest czasami dłuższy niż posiłek. Zbyt wiele analizujemy, rozciągamy decyzje, szukając lepszej opcji w codziennych czynnościach.

Podróż po Azji, czy rajd motocyklem po Francji. Film na Netflixie, czy może serial na Dinsey plus, wizyta w teatrze, czy w kinie? Wybór nas paraliżuje i sprawia, że boimy się go, ale nie do końca wiedząc dlaczego.

Przecież będąc dziećmi, podejmowaliśmy bezustannie mnóstwo spontanicznych decyzji, zwykle nie myśląc o ich konsekwencjach. Może z wiekiem stajemy się ich bardziej świadomi, a może podświadomie ulegamy wpływom przekazów marketingowych?

„FOBO powstrzymuje cię przed podejmowaniem jakiegokolwiek wyboru, na wypadek, gdyby pojawiła się lepsza możliwość” – pisze na blogu McGinnis w artykule pod prześmiewczym tytułem „Poznaj FOBO, złego brata FOMO, który może zrujnować twoje życie”.

FOBO rujnuje życie, bo rozciągamy proces podejmowania decyzji tak długo, jak się da. Kiedy już nie ma wyjścia, wybieramy cokolwiek, co akurat wydaje się najlepsze. „Bez rozważenia wpływu, jaki twoje zachowanie będzie miało na tych, których dotknąłeś swoim brakiem decyzji” – przestrzega McGinnis.

Zdaniem McGinnisa z czasem FOBO niepostrzeżenie przenika każdy aspekt naszego życia, prywatnego i zawodowego. Wahanie się, wycofywanie się z decyzji, rozważanie braków każdej sytuacji zaczynają być widoczne dla innych, do których dociera, że nie są, mówiąc metaforycznie, naszym pierwszym wyborem. 

Jak zauważa Yuval Noah Harari, charakterystyczną cechą XXI wieku jest jego nieprzewidywalność. Trudno określić, czy opłaca się nam pojechać, pracować społecznie na Sri Lance czy raczej robić karierę korporacyjną, jeżeli zupełnie nie wiemy, jak może wyglądać rynek pracy w ciągu najbliższych kilkunastu lat. Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie nawet naszych przyszłych zawodów. Jedyne, czego możemy być pewni, to to, że lepiej się nie przyzwyczajać do obecnego stanu rzeczywistości. Niby nie jest to nic nowego – już Heraklit z Efezu mówił o tym, że jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana – jednak faktem jest, że tempo rozwoju cywilizacyjnego jeszcze nigdy nie było tak szybkie.

Trzeba wybrać

Często wydaje się nam, że wielość opcji pomoże nam wybrać najlepiej. Nic bardziej błędnego. Tak się jednak składa, że umysł nie lubi zmian. Są stresujące, niewygodne i wymagające. Jak zatem radzi Harari, dzieci XXI wieku powinny być uczone gotowości i odporności psychicznej, aby sprostać dynamice swoich czasów. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Harari radzi medytację, która zwiększa odporność organizmu oraz obniża poziom kortyzolu, czyli hormonu stresu. Próbowałyście kiedyś medytować? To udręka dla umysłu millenialsa przyzwyczajonego do stymulacji powiadomieniami push i nowymi komunikatami otrzymywanymi co kilka minut.

McGinnis podkreśla, że najbardziej dotkliwa w feerii niewybranych możliwości jest świadomość wybierającego, że musi jedną lub kilka opcji odpuścić. Pozwolić im odejść. Często chętniej uniknęlibyśmy podejmowania jakiejkolwiek decyzji, bo to daje ułudę wciąż otwartych możliwości. Błędne wrażenie, że jeszcze wszystko jest w grze. 

Nieustanne przeskakiwanie własnych osiągnięć i ściganie się z innymi prędzej doprowadzi do życiowej zadyszki niż dokonania trafnych wyborów – to pewne. Możliwość wyboru jest przywilejem, ale jeszcze większym jest spokój ducha i wypisanie się z peletonu porównań. Brzmi może jak coś niewykonalnego, ale warto spróbować. Zanim dopadnie nas nowy lęk lansowany przez Patricka McGinnisa – FODA, czyli strach przed robieniem czegokolwiek. 

Previous
Previous

Lista życzeń związanych z MOTYWACJĄ, czyli o co proszę managerowie coachów, trenerów i rekruterów

Next
Next

Jakie narzędzia rozwojowe wybrać, czyli za i przeciw