Nie mam wyjścia - mikrozarządzam.

Czyli o  trudnych sytuacjach,

które wymagają silniejszej kontroli

Mikrozarządzanie to nie zawsze objaw złego przywództwa.


Czasem to reakcja obronna – na chaos, brak struktury lub kryzys.
Problem zaczyna się wtedy, gdy tymczasowy styl zarządzania staje się normą, gdy trwa dłużej niż dane wyzwanie, które je uzasadnia.

Są sytuacje, w których trzeba przykręcić śrubę

Mikrozarządzanie ma złą reputację — słusznie, bo w wielu przypadkach prowadzi do frustracji, wypalenia i utraty zaufania. Ale w niektórych momentach silniejsza kontrola nie tylko jest dopuszczalna — może być konieczna.

Warto jednak odróżnić intencjonalne, krótkoterminowe mikrozarządzanie od nawykowego, które przykleja się do stylu lidera jak cień. Klucz leży w tym, czy wiesz, dlaczego to robisz, na jak długo, i jak z tego wyjść.

Kiedy mikrozarządzanie może być uzasadnione?

🟠 Nowy, niedoświadczony zespół

Gdy zespół dopiero się formuje – szczególnie jeśli składa się z juniorów lub osób, które nie pracowały wcześniej razem – naturalne jest, że lider musi być obecny. Trzeba pomóc im zrozumieć oczekiwania, sposób działania, rytm i kulturę organizacyjną.
Tu kontrola bywa ramą – nie ograniczeniem. Tu też bywa podstawą poczucia bezpieczeństwa.

🟠 Kryzys lub sytuacja awaryjna

W obliczu ryzyka dla projektu, zmiany struktury lub poważnej presji czasowej, konieczne może być przejęcie sterów na chwilę. To tak, jakby kapitan statku wyszedł na mostek podczas sztormu – nie dlatego, że nie ufa załodze, ale dlatego, że trzeba działać szybko i jednoznacznie, bez ryzyka później w decyzjach. Problem, gdy lider sam utrzymuje organizację w takim chaosie.

🟠 Brak zrozumienia celów lub standardów

Zdarza się, że zespół po prostu nie rozumie, do czego dąży. Czasem brakuje ustaleń, wspólnego języka, ram działania. Wtedy silniejsze prowadzenie – w tym większa szczegółowość i kontrola – może pomóc „ustawić GPS” przed dalszą podróżą. Lepiej się spotkać i cele ustalić, ale nie zawsze jest na to przestrzeń.

Jak nie ugrzęznąć w mikrozarządzaniu?

1. Nazwij sytuację i cel kontroli

Powiedz jasno: „Przez najbliższy czas będę bliżej projektu, bo musimy szybko wrócić na właściwe tory. To nie będzie standard, ale chwilowe wsparcie”.
Samo nazwanie sytuacji obniża napięcie i buduje zaufanie – zespół wie, że to nie trwały kierunek. Dobrze też zakomunikować, żeby zespół był otwarty na powiedzenie, że już wystarczy.

2. Ustal kamienie milowe przekazywania odpowiedzialności

Jeśli przejmujesz więcej decyzji – zadbaj, by to był proces odwracalny. Zaplanuj momenty, w których krok po kroku oddajesz zaufanie i zadania:
np. „Po tym etapie, to Ty kontaktujesz się z klientem”, „Gdy zatwierdzimy strukturę, dalszą redakcją zajmuje się już zespół”.

3. Dokumentuj, co było potrzebne – a co zbędne

Po zakończeniu sytuacji awaryjnej warto zrobić retrospektywę: czy potrzebna była aż taka ingerencja? Czy mogę zaufać szybciej następnym razem?
To pomaga uniknąć powtórzenia niepotrzebnego mikrozarządzania z rozpędu. Żeby nie wpaść w pułapkę zbawiciela.

4. Buduj odporność zespołu – nieprzywiązanie do lidera

Jeśli zespół po każdej trudności liczy, że „szef to ogarnie”, powstał system zależności, nie odpowiedzialności. Twoim celem jako lidera powinno być, wyposażać, nie wyręczać.

Uważaj na znaki, że kontrola się rozgościła na stałe

  • Jeśli minął kryzys, a Ty nadal podejmujesz wszystkie decyzje – to już nie jest zarządzanie awaryjne.

  • Jeśli zespół nie wraca do samodzielności – być może nie dostał takiej przestrzeni.

  • Jeśli czujesz, że znowu wszystko spoczywa na Twoich barkach – to czas się zatrzymać.

Mikrozarządzanie to tymczasowy wybór, nie strategia

Silniejsza kontrola może być jak opatrunek – potrzebna, gdy sytuacja jest niestabilna. Ale opatrunku nie nosi się w nieskończoność. Zbyt długo trzymany utrudnia gojenie i osłabia funkcję, którą miał chronić.

Najlepsi liderzy to ci, którzy potrafią czasowo mikrozarządzać, nie stając się mikrozarządzającymi.

Chcesz się dowiedzieć jak przestać być mikrozarządzającym? Przeczytaj następny artykuł

„Jak przestać mikrozarządzać?”
Przejdziemy przez pięć praktycznych kroków, które pomogą Ci odzyskać zaufanie – do zespołu, procesu i samego siebie.